Dla jasności: nie jestem i nigdy nie byłem członkiem PiS. Kiedyś równą niechęcią traktowałem obydwie formacje – których powstanie i działanie doprowadziło do zniknięcia ze sceny politycznej „mojej” AWS. W moich pierwszych wyborach na Prezydenta m. Łodzi moim przeciwnikiem był kandydat PO-PiS, a ja startowałem z listy Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego. W sumie jednak szukałem z nimi porozumienia – bo były dla mnie „spadkobiercami mojej Solidarności”. Miałem w obu formacjach osoby, z którymi byłem zaprzyjaźniony od czasów działalności w NSZZ „Solidarność”: wszak Jerzy Buzek był Przewodniczącym obrad I KZD „Solidarność”, Kaczyńscy byli działaczami Związku na szczeblu krajowym, a Donald Tusk - studentem zaangażowanym w działalność NZS. Dzisiaj przeżywam wielką przykrość. Nie dlatego, że partie walczą o władzę. Byłem przecież świadomy tego, że „Solidarność” skupiała wrogów systemu komunistycznego o różnych poglądach. Łączyło ich przekonanie na temat tego „jak ma nie być”. Gdy PRL zakończyła swój byt, a PZPR została rozwiązana, ujawnienie podziałów na temat „jak ma być” było naturalne. Ale przecież, dlaczego ma to przejawiać się w nienawiści do przeciwnika-konkurenta? Nie jestem „symetrystą”. Wprawdzie „nikt nie jest bez winy”, ale więcej, znacznie więcej jest jej w formacji obecnie rządzącej. Nie mogę akceptować nasilenia nienawiści w polityce PO. Czy wynika ona stąd, że tam znalazło swoje miejsce wielu działaczy dawnej „postkomuny” i to czasami działaczy wysokiego szczebla krajowego?
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
24 października 2024
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz