Sejm IV RP odrzucił tzw. Ustawę Gowina. Ustawa Gowina to spóźniona o co najmniej dekadę próba dogonienia szybko postępującego procesu globalizacji – korupcji w tym wypadku. To prawda, że Ustawa nic specjalnego nie wprowadza, ponieważ w sądownictwie, jak wszędzie indziej, życie podporządkowuje się w pionie.
Dyrektor staje się brygadzistą... Porządkowanie tej sprawy (dostosowywanie się) wydaje się oczywiste. Znamy, z innych obszarów, dyrektorów generalnych, których kompetencje sprowadzają się do pobierania pensji i dyspozycyjności.
Jest rzeczą kuriozalną, że Ustawodawca przez trzy dekady (polityka fiskalna i prorynkowa) nic nie robił, aby powstrzymać korupcyjne mechanizmy niszczące np. lokalny biznes po to, aby większy nie miał konkurencji u tubylców. Nic nie robił w sytuacji nieprawdopodobnej nierówności na rynku. Natomiast próbę wyrównania szans w walce np. ze zorganizowaną korupcją (dostosowywanie sądownictwa do potrzeb czasu) zlikwidował przy użyciu pożytecznych idiotów tzw. ustawy obywatelskiej. Pytam! Ile obywatelskich projektów, ważnych dla państwa, narodu, obywatela - odrzucono... w tym najważniejsze: zmieniające ordynację wyborczą?
Sejm w swym tępym partyjniactwie pozwolił, podobnie do Nocnej Zmiany, na umacnianie się nieformalnych lokalnych układów para mafijnych – casus Maniutka. Także przedłużył metody zdobywania rynku globalnego - „małymi kroczkami”. To z jednej strony, z drugiej podniesienia kosztów procesów, ich weryfikacji. Nie wspominam o cyfryzacji – nowoczesnych środkach przekazu i pracy, które obsłużą obywatelskie potrzeby bez „wychodzenia z domu”...
witold k
11 maja 2013
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz