Dziś, 4 grudnia 2014 odszedł do Pana jeden z niezłomnych – wyklętych III konspiracji. Odsyłam do publikacji na temat tego ważnego, konsekwentnego polskiego patrioty. Liczę, że przemówią Jego Synowie. To byłoby ważne dla dzisiejszych młodych, zafiksowanych tvn-owskim produktem.
Najwyższy mój szacunek i modlitwa o łaskę dla tej skołatanej duszy.
Świętej Pamięci Kazimierz był w Piotrkowie np. 2 maja 1986 roku w ramach cyklicznych wykładów DLP (Duszpasterstwa Ludzi Pracy). Oczywiście postawił swoją obecnością piotrkowską bezpiekę na nogi. Przyhaczyli wielu, w tym: mnie, Januarego Kowalewicza i Czesława Skulskiego. Bardzo późno wracaliśmy ze spotkania w słynnych jezuickich czwartkach. Jak zawsze w takich przypadkach cichaczem. Wsiadamy na „kaczym dołku” do taksówki, jedziemy. Natychmiast za nami pojawia się milicyjna suka. Skręcamy z ul. Stronczyńskiego, w Wojska Polskiego i w tym momencie pojawia się milicyjna syrena, a suka zajeżdżając drogę kierowcy, stając w poprzek jezdni, doprowadza kierowcę do autentycznego strachu. Pilotują nas do komendy milicji w ulicy Sienkiewicza. Zaczyna się... Koledzy po jakimś czasie zostają zwolnieni, ja do osobistej rewizji i do celi. Kiedyś opiszę szczegóły... Był taki, który pewnie już się pogodził z Panem Najwyższym, ale byli i młodsi... Chciałbym z nimi się spotkać. W szczególności z tym, który, gdyby tylko mógł, to by mi pokazał, co to władza ludowa.
Od rana akcja na kilka frontów. Jedni bezpieczniacy po USC (podziękowania - po latach, dziś - pracownikom owego USC) myszkując po moich danych z w/w inni łapanki po potencjalnych adresach zamieszkania i zameldowania. Przybyli też do mieszkania na Wysokiej, waląc w drzwi, wpychając się (zmyślając historie na mój temat, strasząc żonę) żądali dowodu osobistego. Nie dostali... Młodzi! To był akt odwagi mojej kochanej Małgosi.
Około południa pojawia się młody funkcjonariusz – w moim wieku 28(9) lat. Przepraszając mnie za zachowanie – kilka dezawuujących przymiotników i rzeczowników – na temat swoich kolegów, którzy do tej pory mną się opiekowali. Wyjaśnił mi, że to wstyd dla organów państwa i przykre moje doświadczenie, które mi wynagrodzą, jak przyjdę na ul. Szkolną po druk L4 – fikcyjne zwolnienie lekarskie. Będzie to okazja do porozmawiania o ważnych sprawach. Dziś bym poszedł, wziął to zwolnienie i podał nazwisko lekarza. Wtedy nie poszedłem.
Po raz drugi otarłem się o śp. Kazimierza zaraz po jego prośbie skierowanej do Lecha Wałęsy, żeby przyznał się do TW „Bolka”. Tu przypomnę LW opublikował notatkę w PAP po czym funkcjonariusze bezpieki - na etatach w KP ją wycofali. Ja napisałem list do Prezydenta RP z prośbą, żeby bez względu na fakty wziął na siebie odpowiedzialność za TW „Bolka”. Pisałem, że to przełomowy czas i jeśli tego nie zrobi, to będzie źle.(zrobiłem to jako kolejną - swoją - pracę GR KK NSZZ"S"; odzyskanie LW dla polskiej sprawy) Było i jest źle...
PROM to też produkt tamtego zamiatania.
witold k
4 grudnia 2014
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz