Skip to main content

Opiłowywanie katolików trwa w najlepsze!

portret użytkownika Jacek Łukasik

Byliśmy świadkami bluźnierczego spektaklu podczas otwarcia paryskich igrzysk olimpijskich – Jezus Chrystus jako kobieta i Apostołowie jako transwestyci. Wykpiono Ostatnią Wieczerzę tak bliską sercu każdego katolika, a nawet każdego chrześcijanina. Zrobiono to wyłącznie po to, by obrazić uczucia religijne katolików. Dzisiaj autorzy ceremonii nieudolnie się tłumaczą, że nie zamierzali nikogo urazić, a zamierzali tylko zażartować z obrazu Leonarda da Vinci przedstawiającego Ostatnią Wieczerzę. To akurat jest w naszym kręgu cywilizacyjnym dopuszczalne. Takie zachowanie było uderzeniem nie tylko w chrześcijańskie, ale i w antyczne korzenie naszej cywilizacji, gdyż w starożytnej Grecji wszystkie państwa na czas olimpiady zawieszały wszelkie konflikty, a tu środowiska LGBT wypowiedziały otwartą wojnę katolikom.

Wojna z katolicyzmem trwała w Polsce przez długie lata rządów komunistycznych. Nawet jednak komuniści nie pozwolili sobie na takie wybryki. Oczywiście rozbijali Kościół faworyzując powolnych sobie tzw. księży patriotów czy Stowarzyszenie PAX, które otrzymało od nich monopol na prowadzenie działalności gospodarczej spośród środowisk katolickich. Zwykłym ludziom raczej nie zabraniano chrzcić dzieci czy uczestniczyć w procesjach. Oczywiście członkowie PZPR musieli praktyki religijne spełniać po cichu, a w każdym bądź razie bez ostentacji. Nie oznaczało to, że komuniści zrezygnowali z bezwzględnej walki z Kościołem. Dowodziły tego morderstwa księży, a zwłaszcza bł. Księdza Jerzego Popiełuszki.

Największy zawód jednak spotkał Kościół ze strony niektórych przedstawicieli tzw. opozycji demokratycznej. Wielu artystów występowało wtedy w pomieszczeniach kościelnych, recytowało tam swoje wiersze, ale było to tylko zawieszenie broni.

Po transformacji ustrojowej, przeprowadzonej w ten sposób, żeby żadnemu komunistycznemu zbrodniarzowi nie spadł bodaj jeden włos z głowy rządzący lewicowi liberałowie (głownie o korowskiej proweniencji) uznali Kościół katolicki za głównego wroga demokracji! Nagle sobie przypomniano o świeckości i neutralności światopoglądowej państwa. Zaczęła się wojna podjazdowa -dyskusje o obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Swoje fatalne skutki przyniósł tzw. długi marsz marksizmu kulturowego, który opanował zachodnie instytucje.

Zaczęły płonąć kościoły. W budynkach zbankrutowanych parafii zaczęto urządzać dyskoteki i kluby nocne. Pielęgniarkom w szpitalach zabraniano eksponować krzyżyka na piersiach, by rzekomo nie urazić pacjentów.

Za złe uważa się przyznawanie do wiary, co innego manifestowanie swoich dewiacji seksualnych. W jednym z programów telewizyjnych jakiś dewiant zwierzał się publicznie ze swojego pociągu do dzieci, a zgromadzona publiczność unisono deklarowała: My Ciebie nie oceniamy. Religię usuwano z przestrzeni publicznej.

Toczono spór o krzyż w Sejmie. Zdejmowano krzyże ze ścian pomieszczeń szkolnych. Wtedy jednak nie zakłócano Mszy Świętych i innych nabożeństw, jak zrobiła to Schäuring – Wielgus. Nie atakowano też fizycznie księży. Ograniczano się do oskarżania ich o nadużycia seksualne lub finansowe.

Opiłowywanie katolików, zapowiadane przez Nitrasa zaczęło się natychmiast po październikowych wyborach.
26.10.23 roku jak doniósł portal Tarnów.naszemiasto.pl dyrekcja szkoły w Wojniczu po uzgodnieniu z parafią św. Wawrzyńca zaproponowała, aby lekcje religii przenieść do znajdującej się w pobliżu wojnickiej kolegiaty sali katechetycznej. Z oficjalnym pismem w tej sprawie zwróciła się do tarnowskiego starostwa, które prowadzi podtarnowską szkołę Argumentowano, że budynek szkoły nie posiada wystarczającej ilości klas, aby zorganizować lekcje religii dla wszystkich chętnych.

Ta informacja wywołała burzę w Internecie. Większość komentatorów stwierdziła, że to kłamstwo, że uczniowie masowo rezygnują z lekcji religii i właśnie dlatego powinno się wyrzucić księży i katechetki ze szkół, a religijną młodzież zamknąć w salkach katechetycznych. A dlaczego nie od razu w katakumbach?

Pani Izabela Brodacka – Falzmann na swoim blogu ciekawie pisze na swoim blogu: Pewna moja uczennica z liceum imienia Narcyzy Żmichowskiej, wyszła za mąż za znanego mi bardzo dobrego i inteligentnego fizyka. Ich dzieci chodziły razem z moimi dziećmi do szkoły podstawowej imienia Wojska Polskiego przy ulicy Emilii Plater.

Była uczennica zwróciła się do mnie jako do osoby zaufanej, aby zorganizować protest przeciwko dominacji w szkole lekcji religii katolickiej. Postulowała żeby szkoła prowadziła sprawiedliwie równolegle lekcje prawosławia, lekcje religii dla unitów, dla muzułmanów i dla wszelkich innych znanych wierzeń. Liczyła na to, że ją poprę w jej żądaniach. Powiedziałam: „znajdź mi w tej szkole choć jednego prawosławnego, albo muzułmanina, a poprę twoją akcję” . Oczywiście nie znalazła i zrezygnowała ze swoich postulatów. Dziś miałaby o wiele łatwiej. W Polsce obecnie nie brakuje zarówno prawosławnych jak i muzułmanów.

To co zaszło podczas otwarcia Olimpiady w Paryżu to niestety finał długiego procesu. Pamiętajmy, że już w latach dziewięćdziesiątych w katedrze Notre-Dame w Paryżu dla modlących się wiernych wydzielono metalową klatkę w głównej nawie, a cała katedra pełna była hałaśliwych turystów, głośno rozmawiających, fotografujących, nawołujących się. Niestety, moim zdaniem winę za to ponosiły władze duchowne.

Symbolicznym apogeum tego długiego procesu był pożar katedry Notre-Dame w 2019 roku. Katedry budowanej prawie 200 lat i nienaruszonej przez 600 lat. To co zaszło kilkanaście dni temu na Olimpiadzie można ocenić jako agonalne paroksyzmy naszej kultury.

Jacek Łuksaik

14 sierpnia 2024

5
Ocena: 5 (3 głosów)
Twoja ocena: Brak